W
dzieciństwie nigdy nie rozumiałam sernika. To ciasto ciężkie, nie
bardzo słodkie, lekko kwaśne. Moje podejście do niego zmieniło
się dopiero z wiekiem. Odkryłam jak pyszny może być sernik kiedy
po raz pierwszy zjadłam ciepły kawałek prosto z blachy. To był
sernik z domowego twarogu i wiejskich jaj, od kur które chodziły
wtedy za oknem.
Mimo,
że pogodziliśmy się z sernikiem już dawno, do tej pory nigdy nie
upiekłam własnego.
Irracjonalnie
sądząc, że jego wykonanie przysparza tylko problemów, że lepiej
wcale nie zaczynać.
W
dzień przed wielkanocnym śniadaniem, siedzieliśmy w dwójkę przed
moim małym laptopem przeglądając cały internet w poszukiwaniu
odpowiedzi na pytanie: „co by tu upiec ?”. Fakt, że ma się na
co dzień pomysł na milion ciast, nie oznacza wcale, że w chwili w
której trzeba złapać za mikser, którykolwiek z nich wydaje się
być wystarczająco odpowiedzi. Przeważyło czekające wytrwale w
lodówce duże pudełko waniliowej chałwy.
Przepis
przytaczany z oryginału. Modyfikacje niżej.
Składniki
na spód:
- 100 g ciastek digestive
- 40 g masła, roztopionego
Ciasteczka
pokruszyć na piasek. Dodać roztopione masło i wymieszać.
Formę
tortownicę o średnicy 23 cm wyłożyć papierem do pieczenia, na
spód wysypać masę ciasteczkową, wyrównać. Odstawić.
Składniki
na masę serową:
- 80 dag zmielonego sera twarogowego
- 3/4 szklanki drobnego cukru do wypieków
- 4 duże jajka
- pół szklanki śmietany kremówki (125 ml)
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 300 g chałwy sezamowej pokruszonej na grubsze kawałki
- 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii lub nasionka z 1 laski wanilii
Ser
utrzeć z cukrem w misie miksera. Dodawać jajka, jedno po drugim,
krótko miksując po każdym dodaniu. Dodać pozostałe składniki i
zmiksować, tylko do połączenia się składników, na końcu
wmieszać pokruszoną chałwę.
Masę
serową przelać na ciasteczkowy spód, wyrównać.
Na
najniższej półce w piekarniku postawić naczynie wypełnione wodą
- sernik pieczemy w kąpieli wodnej. Na wyższej półce położyć
formę z sernikiem. Piec w temperaturze 170ºC przez około 1
godzinę. Wystudzić w lekko uchylonym piekarniku. Wyjąć, wystudzić
do końca, polać polewą. Schłodzić przez 12 h w lodówce.
- 150 g chałwy sezamowej waniliowej (lub Waszej ulubionej)
- pół szklanki śmietany kremówki (125 ml)
Chałwę
pokruszyć i wsypać do małego garnuszka. Dodać kremówkę i
wymieszać, by nie było grudek chałwy (zmiksowałam blenderem).
Podgrzać, by polewa lekko zgęstniała, mieszając by się nie
przypaliła, zdjąć z palnika, lekko przestudzić. Polewę wylać na
wystudzony sernik. W zimnej temperaturze ładnie zgęstnieje.
Moje modyfikacje:
1)
Jeżeli chodzi o tortownicę, niestety nie posiadam ani jednej
mającej wymiary poniżej 28 cm. Moja blaszka była więc większa, a
więc i składników zużyłam trochę więcej (150 g ciastek,
szklanka cukru, cukier waniliowy, 1 kg sera mielonego, 3 łyżki mąki
ziemniaczanej, dodatkowe 50 g prażonego i startego w młynku do kawy
sezamu, 250 g chałwy).
2)
Spód sernika jest zrobiony z ciasteczek owsiano-korzennych.
Osobiście uważam, że dodało mu to przyjemnego aromatu.
3)
Ponieważ nie miałam w domu aż 450 g chałwy, mój sernik miał
nieco mniej niż połowę zakładanej porcji polewy (na większa
blaszkę), ale przyznam, że nie ujęło mu to smaku. Zamiast
kremówki użyłam też śmietany 18 % (słodkiej), dodałam za to
łyżkę cukru. Polewa była bowiem naprawdę pyszna, ale mało
słodka. To prawdopodobnie kwestia tego kto, jak słodka chałwa
dysponuje.
4)
Z tego samego powodu (nie miałam dość chałwy) do ciasta dodałam
około 50 g podprażonego i startego w młynku do kawy sezamu. Jeżeli
będę robić ten sernik po raz drugi, zastosuje tą metodę
ponownie. Prażony sezam wzmocnił jeszcze wyraźniej, nieco słabszy
aromat chałwy.
-
sernik ma idealna sernikową konsystencję - jest bardzo zwarty,
wilgotny i sprężysty. Nie kruszy się i nie rozpada. Zachowuje
idealny kształt. To sernikowy champion w tej kategorii.
-
z podanych niżej proporcji wychodzi ciasto z tych „nie za bardzo
słodkich” nazwałabym je raczej „wystarczająco słodkim”),
bardzo aromatyczne o wyczuwalnym smaku chałwy.
-
sernik nie rośnie wysoki. Mój rozpoczął proces unoszenia się do
góry dopiero pod sam koniec pieczenia. Jednak po wyłączeniu
piekarnika leciutko osiadł. Ostatecznie wyszedł więc idealnie
płaski u góry, wysoki na jakieś 3,5-4 cm.
-
masa sernikowa przed upieczeniem smakuje jak najlepszy
śmietankowo-chałowy krem. Bardzo ciężko powstrzymać się przed
jego wyjadaniem prosto z miski, a możliwość przygarnięcia
pozostawionej na naczyniach masy to prawdziwa nagroda dla wytrwałego
kucharza.
-
wykonanie samego sernika jest banalnie proste. Poradzi sobie z nim
początkujący twórca serników, niepokojący się na widok garnków
mężczyzna, a także wszystkie osoby, którym w kuchni nie wiele
wychodzi. To konstrukcja łatwiejsza niż pieczenie mufinek.
-
prawdziwym wyzwaniem w przypadku tego sernika jest jednak pieczenie.
Sernik piecze się w kąpieli wodnej, co sprowadza się do tego, że
na najniższej półce piekarnika ustawia się brytfannę lub duże
naczynie wypełnione wodą. W tej sytuacji piekarnik trudno nagrzać
do wymaganych 170 stopniu, a dodatkowo trzeba dość często
sprawdzać czy temperatura nie spadła. Ja początkowo chciałam piec
sernik bez termoobiegu i wyłącznie z grzaniem z dolnej płyty
piekarnika. W ten sposób ledwo mogłam utrzymać 120 stopni.
-
to jeden z takich serników, których nie sposób nie polecić. Był
królem wielkanocnego stołu.